Mgła
Codziennie jeżdżę tą samą drogą do miasta, do pracy. Jeżeli
to można jeszcze tak nazwać, wpadanie co jakiś czas aby zobaczyć co ludzie
robią, żebym mógł , zarobić co nieco.
Wpadam do miasta nową drogą obok której jest stara z zabudową
jeszcze Gierkowską. Tutaj sporo domków z ogródkami, sklepy, a pomiędzy nimi
dwie dwupasmówki ze światłami.
Za rondem jest kościół przed którym był kiedyś cmentarz.
Pamiętam czasy gdy z tego starego cmentarza w ramach prac szkolnych, wśród wielkich
starych drzew, wytyczaliśmy alejki parku. Zabawy mieli niektórzy wpadając w
groby, skąd wyciągali jakieś trofea.
Teraz przed wielkim ceglanym kościołem, jest parking stacji
paliw.
Tuż za rondem, po lewej stronie burzą na gwałt domki w
których za moich czasów mieszkali ludzie, gdzie stał kiosk z piwem i oranżadą.
Po drugiej stronie wybudowali pawilon handlowy z mydłem i powidłem gdzie
czekaliśmy na autobus. Dalej był las w którym kryły się magazyny przeładunkowe
naszego wojska.
Przychodnia lekarska z karetkami pogotowia mieści się w
naszej szkole, tuż nad kanałem, przy samym moście. Naprzeciwko szkoły była
knajpka, dokąd na obiady chodzili nauczyciele, nie zawsze wracając w stanie
trzeźwym, a i uczniowie nie stronili od tych przyjemności.
Była tam też stacja paliw, która zresztą jest do dziś.
Pamiętam jak podjechał tam zatankować samochód z ameryki. Dwuosobowy, dwudrzwiowy,
biały sedan. Zderzaki miał takie jak dystrybutory do których chciał podjechać. zajechał
na kilka razy pod dystrybutor, zatankował, ale z wyjechaniem miał już wielki
problem. Był piękny i biały, ale ni czorta nie rozumiałem po co komu taki
samochód którego końca nie widzę zza kierownicy.
Do dziś dnia nie rozumiem wielkich suwów którymi jadą osoby
nie mające takich potrzeb, a nie kiedy nie potrafiące nawet dobrze prowadzić.
Skręcając w prawo, przejeżdżało się przez kanał i przejazd
kolejowy, potem był klub sportowy „Gwiazda” na który swego czasu biegała moja
pani, i którędy nieraz chodziła do pracy.
Jadąc zaś prosto, przejeżdżało się pod wiaduktem kolejowym,
który był jednocześnie górką rozrządową. Pracowaliśmy potem z moją panią
kilkaset metrów od tego miejsca.
Wjeżdżało się tą drogą w szereg wielkich kamienic, ciasnych
uliczek, do starego miasta chociaż jeszcze oddalonego od centrum.
Jadąc do pracy skręcałem w lewo. Niegdyś nic tam nie było, z
lewej stare osiedla za którymi, zaraz koło dworca kolejowego, bardzo wysoki,
ceglany wiadukt, który przechodziła nad drogą jak i nad rzeką, z pięknymi lodołamaczami
przy każdym filarze. Droga jest tam tak wąska, iż jest tam sygnalizacja
świetlna aby przejechać w obie strony.
Zaraz po skręcie w lewo ustawili wydobytą z ziemi wieżyczkę czołgu,
postawili ją z napisem 102 wygląda świetnie. Po lewej stronie nic z pozoru nie
widać. Zaczyna się tam osiedle które pamiętam jako coś co powstało już po
wojnie, łącząc miasto ze starymi osiedlami. Po prawej zaś jest remontowany
jakiś dok, teraz betonowy, zamknięty śluzami.
Dalej zaczyna się most który przecina rzekę wpływającą do miasta. Najpierw
są krzaki i drzewa, potem rzeka rozchodzi się na wszystkie strony wpływając w
stare miasto.
Gdy jedziemy widać tylko zieloną masę za którą zaczyna się
prawdziwe miasto.
Wokół tylko trasy wielopasmowych jezdni i mosty, wiadukty
nowych teras.
Jedzie się pięknie, ale gdzie jest życie? Gdzie jest miasto
które już czuć.
Jechałem któregoś dnia wcześnie rano, nie było na trasie
mgły, tylko małe kłaczki gdzieniegdzie, wpadam do miasta mijając wiele świateł
i skrzyżowań, skręcam w lewo i…. zamiast widoku miasta zza drzew widzę pierwsze,
zielone zapory za którymi jest morze mgieł. Wyglądało to tak, jakby rzeka
wpadała do niezmierzonego oceanu mgieł. Niesamowity widok!
Komentarze
Prześlij komentarz